Przywróć siebie do życia uzdrawiając Matczyną i Ojcowską ranę
Przyłączam sięKobieta, która nauczyła się, że musi być przede wszystkim dla innych- zbawiennie wręcz traktuje chwile, w których niczego nie musi, gdy czuje się usprawiedliwiona by być po prostu sobą.
To bycie dla innych nie oznacza jedynie fizycznego, emocjonalnego czy mentalnego wsparcia- zwłaszcza tych bliskich nam osób. Chodzi tu również o sposób bycia, wyuczony tryb w ramach którego zapominamy o sobie, oddalamy się od siebie, bo niegdyś (z lęku) uwierzyłyśmy, że nie wypada być zaabsorbowaną swoją osobą, skupioną na sobie i swoich potrzebach (egoistyczną).
W imię tego podszytego lękiem mechanizmu- nasza uwaga idzie tam, gdzie myślimy, że musimy być ‘jakieś’ dla innych (by nas akceptowali i kochali, uważali za dobre osoby). Jest to bardzo męczące, ale też tak nawykowe, że często nie kojarzymy naszego braku energii czy spadków nastrojów z brakiem przyzwolenia na bycie sobą.
I przychodzą w życiu każdej z nas takie momenty, gdy wydarza się coś trudnego, intensywnego.
Te chwile, gdy uaktywnia się w nas syndrom ofiary, czujemy się pokrzywdzone przez życie, los, drugiego człowieka. Te chwile, w których coś nam fizycznie doskwiera. Jest nam źle, ale- jednocześnie jest w tym doświadczeniu coś bardzo, ale to bardzo słodkiego.
Gdy się temu bliżej przyjrzymy- rozpoznamy, że w cierpieniu jest nam dobrze, bo tutaj czujemy się usprawiedliwione, zasługujemy, by być w końcu sobą. Cierpienie więc przyciągamy, bo w nim się w pewnym sensie relaksujemy, w nim odpoczywamy, chowamy.
Do tego lgnie nasza podświadomość. I jest to jeden z bardzo mocnych i skutecznych sposobów, by podarować nam wytchnienie. To dlatego, tak często- potrafimy- nieopatrznie ‘ściągać’ na siebie, dosłownie tworzyć sytuacje, w których jest nam źle. Podświadomie bycie ofiarą kojarzy się z ulgą, wypuszczeniem, powrotem do siebie. Nagle opada z naszych ramion presja czujności na to, co czują, myślą, czego oczekują otaczający nas ludzie. Jesteśmy przecież teraz nieszczęśliwe, a to najlepsze usprawiedliwienie, by zająć się sobą, nie patrzeć na innych.
Warto być na to uważną, bo przecież- chwila trzeźwości, szczerego, z czułością spojrzenia na samą siebie- wystarczy, by sobie przypomnieć, że:
Nie potrzebuję żadnego usprawiedliwienia, by być sobą
Nie potrzebuję wymówki, by mówić ‘nie’ temu, czego nie czuję
Nie potrzebuję pretekstu, by być dla siebie priorytetem, by być dla siebie ważna
Nie muszę zasłaniać się trudnością, czy niewygodą, by być ze sobą zgodną, pozwalać sobie na podążanie za swoimi pragnieniami
Nie muszę posiadać niczyjej zgody, prócz swojej- by być tu przede wszystkim dla siebie
By być dla siebie dobra, widzieć swoje pragnienia i potrzeby, wyrażać siebie, troszczyć się o siebie
Nie jestem poniżej nikogo, by musieć- niczym szkolny uczeń- produkować satysfakcjonujące usprawiedliwienie
Nie muszę cierpieć, by zasługiwać
Nie muszę z nikim solidaryzować się w udrękach, by być uznaną za dobrą, współodczuwającą osobę
Moje prawdziwe współodczuwanie zaczyna się tu, gdzie prawdziwie widzę, uznaję i czuję samą siebie
Nie mogę być czuła dla innych, jeśli nie daję tej czułości najpierw samej sobie
Otwierając się na swoje wnętrze- otwieram się na drugiego człowieka i na życie
Mogę być w pełni, bezwstydnie, otwarcie zadowoloną, szczęśliwą
Zawsze wartą tego, by czuć się dobrze i swoją radość okazywać
Nie muszę niczego robić, by zasługiwać na bycie dla samej siebie najważniejszą osobą
Nie muszę się zasłaniać żadną życia przeszkodą i tym bardziej- nieświadomie, by się ukryć, by poczuć ulgę- ściągać trudności na siebie
Jestem wartością samą w sobie i kiedy to widzę, kiedy pozwalam sobie na tego doświadczenie- rozświetlam się, a inni- również stęsknieni za sobą- przeglądają się we mnie, rozpoznają, że spełnienie zaczyna się zawsze we własnym wnętrzu
I tak kobieta za kobietą, mężczyzna za mężczyzną- kolejno wracamy do samych siebie, by następnie otwierać się na siebie wzajemnie
Bezwstydnie, mimo niepewności i lęku- sięgamy po eliksir swojej własnej obecności
Delektujemy się poczuciem swojej niczym nie warunkowanej wartości
Błyszczymy, świecimy, poszerzamy się, poruszamy w coraz głębszej prawdzie
Nasze ramiona są lekkie, brzuchy poruszają się miękko z każdym wolnym wdechem i wydechem
Spoglądając na dobrze znane myśli powinności i innych lęków- dziękujemy im za troską, ale wybieramy, by poza nie wyjść, wybieramy już siebie
Jest tu tyle spokoju, jest tak kompletnie
Dawne usprawiedliwienie staje się głębokim przyzwoleniem na byciem tą, którą prawdziwie jestem
I jest mi po prostu dobrze
Czuję siebie, widzę siebie, uznaję siebie, przyzwalam w pełni na siebie
I tak się dzieje
By świadomie wyjść poza nie służące Ci, lękowe, destrukcyjne mechanizmy- zaglądnij na stronę pakietu DDA/DDD
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.