Kilka dni temu usłyszałam od lekarki paraliżujące słowa: Ma Pani guza, nie wygląda on za dobrze…trzeba pilnie robić biopsję, a potem zobaczymy.
Zdrętwiałam…w ułamku sekundy…wyparowało poczucie bezpieczeństwa, umilkła radość…włączył się tryb awaryjny. Telefon do mamy, łzy, ucisk żołądka…2 godziny wycięte z tego, co jest…2 godziny mentalnego zapętlenia….
Nagle…cisza….spokój…fala świadomości….
Czuję moje zlęknione jak upolowanego zwierzątka ciało, widzę myśli…mają wiele ciekawego do powiedzenia na temat tego co będzie…
Czy jest to jednak prawdziwe…? Zdecydowanie nie…
Prawda jest taka, że teraz, tu gdzie jestem, co robię, co się dzieje…wszystko jest absolutnie ok, żyję, co więcej- jestem szczęśliwa…ot tak, bez powodu….
Wiem, że nie mam pojęcia o boskim planie dla mnie, czy dla jakiejkolwiek innej osoby…
Wiem, że ufam….wiem, bo przekonałam się już setki razy o tym, ze zawsze, ale to zawsze- to, czego Ja i Ty potrzebujemy w danym momencie jest nam dane…
Umysł snuje opowieści…- to doświadczenie Cię wzmocni, pozwoli zgłębić pokorę, zanurzyć w jeszcze głębszej radości istnienia, zbliży do ludzi, niesie w sobie dar niezachwianego zaufania, jest trudną, ale niezwykle piękną i wyzwalającą lekcją…
I Ci cudowni ludzie…osoby, które znają mnie tylko z widzenia…bez zastanowienia oferujące wskazówki, wsparcie, nakierowujące na właściwych specjalistów…ludzie w otwartości swych serc…pokazujący mi jak otworzyć się na ich wsparcie i miłość…
Poczułam wzruszenie…poczułam głęboką wdzięczność…poczułam jedność…to fakt….zawsze funkcjonowałam w trybie dawania, nie łatwo jest mi brać….teraz, teraz…życie uczy mnie jak to prawdziwie robić, jak pozwolić sobie na słabość i zaopiekowanie…
Poczułam wewnętrzną siłę, siłę mojej prawdy i zaufania…siłę kryjącą się w poddaniu…siłę przejęcia odpowiedzialności za to, co wykreowałam, siłę gotowości…
Prawda jest taka, że już od lat wiedziałam, że swoim intensywnym stylem życia ‘pracuję’ na tego typu doświadczenie. Nie chciałam o tym myśleć, nie byłam gotowa by zwolnić…miałam tysiące innych priorytetów.
Być może Ty wciąż możesz jeszcze zwolnić na czas….
Moje zwolnienie nastąpiło nieco ponad rok temu, ufam że zdążyłam, ale nie wiem jakie kolejne stronice ziemskiej opowieści zaproponuje mi teraz życie…
W ‘nie wiem’ kryje się pokora i poddanie…
W ‘nie wiem’ nie kryje się bierność, lecz wewnętrzna siła….
Dawno nie czułam się tak silna w swej kruchości. To piękne doświadczenie nie jest już bowiem formą ucieczki, wchodzeniem w duchowe, mające przynieść ukojenie koncepty, nie jest walką…
Doświadczenie to jest jeszcze głębszym niż dotychczas połączeniem z moim sercem…zaufaniem do Najwyższej Inteligencji, mieszkającego we mnie Boga, do mej Duszy….
Doświadczenie to otwiera serce, roztapia rdzenne, egzystencjalne lęki, otula niepewność i niecierpliwość, sprowadza do Tu i Teraz…
Doświadczenie to pozwala mi poczuć siłę odpowiedzialności za to, co mogę jako człowiek…i odpuszczenia tego, na co nie mam wpływu…
Doświadczenie to jest darem samym w sobie…nowym początkiem, lekcją trudną, lecz bezcenną…
A życie, jak to życie….w całej swej prostocie i zadziwiających, przywracających nas raz po raz do siebie sposobach- daje nam zawsze dokładnie to, czego potrzebujemy, w najidealniejszym dla nas czasie…
Około 2 tygodni temu nagrałam film…dziś jest on dla mnie samej przypomnieniem…
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.