Kiedy nasze marzenie się nie spełnia odczuwamy naturalny smutek I rozczarowanie.
Jest oczywiste, że wszystko to co się dla nas nie ziściło- wywołuje w nas pewnego rodzaju ból. Musimy pożegnać się z naszym niedoścignionym marzeniem, musimy pozwolić sobie na żałobę.
Jest to również czas, w którym mamy wielką szansę lepiej poznać samego siebie- by tego dokonać musimy być jednak świadomi, iż w naszym cierpieniu niespełnionego marzenia tkwi zazwyczaj coś więcej niż tylko to, co najbardziej wyraziste.
Dlaczego tak boli, gdy nasze marzenie umiera?
Otóż dla jak najefektywniejszego procesu wewnętrznego uzdrowienia jest niezwykle ważne by zrozumieć- że nie jesteśmy często smutni z powodu, który wydaje nam się najoczywistszy.
Kiedy tracimy pracę- jest nam oczywiście bardzo przykro, ale…tak naprawdę często o wiele silniej boli nas to, co takiego praca ta mogła wnieść do naszego życia…
Gdy stracimy pieniądze- ból ponownie daje o sobie znać, ale- czujemy go nie dla samego faktu straty pieniędzy lecz z powodu utraconych potencjalnych możliwości rozdysponowania ich na coś, co daje nam radość.
Lub też kiedy nasz partner postanawia zostawić nas dla innej osoby- jest nam nie tyle przykro z samego faktu bycia opuszczonym co z powodu niemożliwości realizacji naszych skrytych pragnień w tej relacji.
Granica może zdawać się niezwykle subtelna i taka rzeczywiście jest dopóki- dopóty nie nauczymy się w pełni zauważać i szanować swoich prawdziwych pragnień.
Po co o tym piszę?
Jak już wspomniałam w powyższym fragmencie tekstu- każdą sytuację, w której musimy pożegnać nasze marzenie- możemy wykorzystać w niezwykle pozytywny sposób.
Bardzo często mówię o tym, iż w momentach najintensywniejszego cierpienia kryje się największy potencjał uleczenia.
Czy z niego skorzystamy- zależy oczywiście tylko i wyłącznie od nas samych, a treść tego artykułu jest jedynie delikatnym przypomnieniem tego cudownego życiowego daru.
Sama dobrze wiem, że gdy przeszywa nas ból umierającego marzenia- często nie w głowie nam żadne pozytywne myślenie czy też nastawienie.
Wiem jednak również i to, że kiedy w ten wyuczony, schematyczny sposób każdorazowo żegnamy nasze utracone nadzieje- nie wynika z tego nic produktywnego, nie wynosimy niczego wartościowego z tego silnego doświadczenia a każde kolejne boli dokładnie tak samo mocno.
Czy chcesz tkwić w tym do niczego nie zmierzającym kole?
Czy nie masz już czasem dość tej chomiczej karuzeli?
Ja mam…i dlatego teraz za każdym razem, gdy me marzenie odchodzi w niepamięć głośno zadaję sobie pytania:
Dlaczego tak boli, gdy nasze marzenie umiera?
W zależności od sytuacji dochodzę do innych, nieuświadomionych dotąd wniosków.
Im głębiej zanurzam się w ten proces, tym lepiej się poznaję i rozumiem.
I tak na przykład- gdy kilka miesięcy temu nie dostałam pracy, której bardzo oczekiwałam odkryłam, że mój ból nie wynikał wcale z powodu jej nie otrzymania lecz ponieważ praca ta miała zagwarantować mi ulgę od presji najbliższego otocznia. Uświadomiłam sobie wówczas, iż w dalszym ciągu przejmuję się krytyką innych i byciem ocenianą. Ponieważ od dawna starałam się już żyć w świadomy sposób postanowiłam wykorzystać tą nową realizację do głębokiego uzdrowienia w sobie tego, co napędzało we mnie strach i wielokrotnie prowadziło w niepożądanym życiowym kierunku.
Innymi słowy: Ty również możesz każdorazowo wykorzystać ból odchodzącego marzenia do tego, by krok po kroku budować z samym sobą silną, prawdziwą relację.
Taki trwały fundament nie tylko sprawi, że poczujesz się o wiele bardziej spełnionym, lecz również zaczniesz przyciągać do swojego życia to, co jest w harmonii z Twoimi prawdziwymi pragnieniami.
Dlaczego tak boli, gdy Twoje marzenie odchodzi…? Zatrzymaj się na chwilkę i wstrzymaj oddech zanim automatycznie odpowiesz sobie na to pozornie dziecinnie proste pytanie!
Jeżeli podoba Ci się ten artykuł- podziel się nim ze znajomymi poprzez naciśnięcie przycisku udostępnij.
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.