Czy nie nasuwa Ci się automatycznie skojarzenie, iż oznacza ono po prostu brak aktywności, nic nie robienie i co istotniejsze- czy nie kojarzy Ci się z czymś negatywnym, powszechnie negowanym i niesprzyjającym?
Z własnego doświadczenia wiem, że tak właśnie myślałam ponieważ taki obraz zachowania określanego lenistwem został mi zaprezentowany oraz wpojony dawno, dawno temu gdy byłam jeszcze małą, chłonącą wszystko z otoczenia dziewczynką.
Tak więc przez długie lata żyłam w przeświadczeniu, że nie należy być leniwym bo tak nie ładnie, bo…inni będą mnie oceniać, komentować, być może nawet złościć.
I tak też- kiedy ogarniał mnie ten leniwy stan nic nierobienia- często zmuszałam się wbrew sobie do rzeczy na które wcale nie miałam najmniejszej ochoty.
Innym razem- oddawałam się lenistwu z poczuciem winy, porażki i niezadowolenia ze swojej najwyraźniej super leniwej osoby.
Rezultat?
Zarówno w pierwszym jak i w drugim przypadku wypełniały mnie pewne nieprzyjemne, nisko naładowane emocje co wiązało się z gorszym samopoczuciem i wpadaniem w negatyw.
Pewnego dnia słuchając audycji na youtube spotkałam się z nowym, niedostrzeganym uprzednio przez mój umysł podejściem do tego, co powszechnie określamy jako lenistwo.
Od tamtej chwili moje zrozumienie i co najważniejsze- poczucie mojego nieróbstwa- przybrało nowe zabarwienie którym bardzo chciałabym się z Wami dziś podzielić.
Czym jest lenistwo?
Poza dobrze znaną definicją zaprezentowaną powyżej- istnieje pewne prawdziwe, o wiele głębsze zrozumienie.
By do niego dojść, odpowiedzmy sobie najpierw na pytanie: W jakich sytuacjach czujemy się najczęściej rozleniwieni?
Nie chodzi mi tutaj o tyle o przytaczanie konkretnych życiowych okoliczności- choć możesz jeśli akurat przyszła Ci taka na myśl.
W moim doświadczeniu chęć nieróbstwa pojawia się w sytuacjach, w których mam do zrobienia coś co mnie albo nie interesuje albo czego wręcz nie lubię.
Za każdym razem natomiast- nawet kiedy jestem zmęczona- gdy nagle pojawia się możliwość zrobienia czegoś co mnie fascynuje, co daje mi radość- czuję przypływ ekscytacji oraz energii i jak najbardziej chcę to robić- nie ma więc tu mowy o lenistwie.
Morał z tego jest niezwykle wyzwalający oraz zarazem głęboki, czy odkrywczy:
To co powszechnie określamy lenistwem jest jedynie nierobieniem tego, co nie współgra z naszym prawdziwym ja, nie jest nami i nie ma dla nas większej wartości.
Zaskakująco prawdziwe, nieprawdaż…?
A jakie cudownie wyzwalające!
Rozumiejąc, czując czym jest stan naszego próżnowania- dobrze już wiemy, iż nie ma w nim nic złego, wręcz przeciwnie- to co nazywamy lenistwem jest jedynie byciem sobą i dawaniem sobie pełnej zgody i akceptacji ku temu, by cieszyć się życiem i nie robić niczego, co wywołuje w nas sprzeciw lub niechęć.
Patrząc z tej nowej, świeżej perspektywy- możemy być dumni za każdym razem, gdy pozwolimy sobie na leniuchowanie.
I dotyczy to również sytuacji w których jesteśmy aż tak leniwi, że nie mamy ochoty dosłownie na nic poza leżeniem i patrzeniem w ścianę czy sufit!
Takie chwile nie oznaczają bowiem niczego innego poza tym, iż naszą obecną prawdą, tym co jest teraz dla nas najodpowiedniejsze, czego potrzebujemy- jest właśnie absolutnie nic nie robienie!
Cudowne, prawda?
Zresztą już mnie to nawet nie dziwi, bo przecież Prawda jest właśnie taka- wyzwalająca, cudowna i zawsze zgodna z tym kim naprawdę jesteśmy, czego pragniemy i co pozwala nam poczuć pełnię życia i bycia sobą 🙂
Jeżeli podoba Ci się ten artykuł- podziel się nim ze znajomymi!
Zapraszam na sesje indywidualne: http://duchimateria.com/szkolenia-i-sesje/
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.