Kobieta, która tak bardzo obawia się bliskości.
Nie pamięta już nawet, kiedy tak szczelnie zamknęła się na wzajemne smakowanie siebie.
Pamięta te dni, gdy oddając się bez reszty, przypłacała bólem porzucenia, bo – nawet jeśli nie odszedł, to i tak czuła się samotna, nie rozumiejąc dlaczego.
Te dni unoszących się w powietrzu wyrzutów, słów wzajemnych oskarżeń i nieprzyjemności. Wersy obelg nasączone zdradziecko wypowiadanymi zwierzeniami, tymi, które miały pozostać jedynie między nimi i dawać bliskość.
Kobieta, która wybudowała wokół siebie mur, choć sama nawet nie wie, że to uczyniła.
Kobieta, która tak bardzo obawia się bliskości.
Być może i Ty jesteś tą kobietą. Jest ich wśród nas tak wiele.
I ja niegdyś nią byłam.
Wchodzimy w związki, czujemy ekscytację i kiedy jest tak dobrze – nagle czar pryska, robimy coś, by nabrać dystansu, sabotujemy i nieświadomie sprawiamy, by to, co piękne samo się rozwaliło, nim zakwitnie.
Do tego dochodzą przynoszące ulgę argumenty – o tym, że to i tak nie było dla nas, że nie ma czego żałować, że nie pasowaliśmy do siebie.
W sercu jednak wciąż pulsuje tęsknota za bliskością, na którą znowu sobie nie pozwoliłaś.
Kiedy coś lub ktoś nas rani, robimy wszystko, by zabezpieczyć się na przyszłość, budujemy mury. I choć skutecznie chronią nas przed ponownym zranieniem – odbierają też możliwość doświadczania tego, co możemy dzielić jedynie z drugim człowiekiem.
Uprawiamy seks, nie czując ciepła ciała kochanka.
Całujemy go, jakby nas tam naprawdę nie było.
Patrzymy w jego oczy bez prawdziwego widzenia.
Mówimy i szepczemy, lecz nikt nas prawdziwie nie słyszy.
Nikt do nas nie sięgnie – mur jest za wysoki.
Przychodzi jednak czas, gdy tęsknota za ponownym obnażeniem jest zbyt silna, by ją dłużej blokować.
Ten czas, gdy w obliczu kolejnej fali paraliżującego lęku przed odrzuceniem stajesz i podajesz mu swą dłoń – nie udając, jaka jesteś silna.
Ten czas, gdy w sile swej gotowości rozpoznajesz, że nie ma i nie będzie nikogo, kto mógłby Cię odrzucić, że możesz to jedynie zrobić sobie Ty sama.
I te dni, kiedy stojąc u jego boku taka szczęśliwa – nagle gościsz wizję bólu, który Cię spotka, gdy zamiast uciec, ponownie się zbliżysz.
I pytasz kochana: Jak wyjść z tego lęku odrzucenia i bliskości?
A ja odpowiadam, że nie ucieczką, ale trwaniem w nim bez dawania mu zbytniej uważności.
I tak też każdego dnia będzie raz jaśniej, raz ciemniej – lecz będąc prawdziwą, pojmiesz, że choć nie wiesz, czy on zawsze będzie – Ty jesteś tutaj dla siebie i to jest Twoje życie – pełne i bezcenne!
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.