Nie myślałam kiedyś, że można tak mocno kochać – to życie, tego mężczyznę, te zwyczajne niezwyczajne chwile…
Mamy często wrażenie, że uczymy się tej wolnej i czystej miłości. Ja rozpoznaję, że my ją po prostu w sobie coraz wyraźniej dostrzegamy, bo ona zawsze w nas była.
Znasz te momenty, kiedy nasycona rozkoszą nowej relacji, czujesz się tak dobrze? Wszystko pozornie takie samo, a jednak patrzysz jakby innym spojrzeniem, tak intensywnie cieszysz się swoim życiem, czerpiesz każdą chwilę.
Większość ludzi jest przekonana, że to zasługa partnera, że to on daje nam tę miłość. Kiedy z czasem codzienność stygnie – czujemy złość i frustrację – jak on mógł dopuścić, by miłość zanikała, by wszystko się wypaliło…?!
I ja tak niegdyś myślałam i przez to cierpiałam często. Dziś rozumiem, po prostu zrozumiałam, że On jest tym, który pomaga połączyć mi się z mym sercem i poczuć to, co od zawsze mnie wypełniało.
Miłości się nie tworzy, nie daje ani nie otrzymuje. Ona jest, zawsze wolna i obecna, zawsze otwarta, by doświadczać nawet i bólu zapomnienia. Jest cierpliwa. Czeka, aż powrócisz… bo kiedyś i tak to zrobisz.
A on…?
On jest tym, który poprzez piękno swego istnienia, pomaga Ci ujrzeć miłość, którą od zawsze i na zawsze nosisz w sobie.
Nie jest za nią odpowiedzialny, nie może sprawić, że pryśnie, może za to być obok, by wspólnie eksplorować, by wspólnie pokazywać ją sobie.
Miłość co płynie i jak w tafli jeziora w jego sercu przeglądam się w sobie.
Nie myślałam kiedyś, że można tak mocno kochać – to życie, tego mężczyznę, te zwyczajne niezwyczajne chwile…
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.