Dołącz do kursu RESET (dostrojenie) układu nerwowego. Zapisz się TUTAJ
Dołączam do kursu!To wszystko jest po prostu źle rozumiane! A raczej – wynika z braku głębszego, wykraczającego poza racjonalny umysł zrozumienia.
Inteligencja nie jest bowiem mądrością. Wiedza też nią nie jest, choć wszystko się w mądrości zawiera. Zrozumienie może być wielopoziomowe, ale najważniejsze rozróżnienie to wynikające z analitycznego umysłu pojmowanie oraz to, którego logicznie nie rozumiemy, które jest w nas, którym my jesteśmy. Nie sposób ująć je w słowa, ale dla uproszczenia możemy nazwać je wewnętrzną mądrością czy czystą świadomością.
Na tym poziomie funkcjonowania wszystko jest już wolne, pełne, właściwe, wszystko po prostu płynie. Nie mamy nawet impulsu, by się czemukolwiek sprzeciwić.
A jak jest w codziennym życiu?
W świecie wciąż zdominowanym przez kompulsywne myślenie i nawykowe podążanie za tworzonymi w głowach opowieściami często dążymy do mentalnego zrozumienia. Wszystko poza logiką zdaje się niebezpieczne, bo płynący z umysłu element kontroli rozpływa się wraz z coraz większym stopniem przyzwolenia na bycie w pełni.
Bycie w pełni oznacza otwartość na wszystko, co jest. Ostatecznie skoro już się coś w naszym życiu dzieje, to z jakiegoś powodu się pojawiło – i co więcej – w dużym stopniu się do tego, świadomie bądź nie – przyczyniliśmy.
Otwartość nie oznacza, że będziemy to ponownie wybierać, czy też, że zaprzestaniemy mieć preferencje czy opinie, że zaginą nasze wartości. Otwartość to przyjęcie tej chwili w pełni, bo przecież by się zdarzyła – cały świat, włączając w to nas samych, musiał ku temu 'konspirować’. No i mamy ugotowany taki, a nie inny obiad i zamiast zjeść go – skoro go już przygotowaliśmy – udajemy, że wcale nie jesteśmy jednak głodni, próbujemy wkręcić się na posiłek do sąsiadki albo wciąż na nasze menu narzekamy. Innymi słowy – zamiast przyjąć ucztę, która została dla nas na tę chwilę przygotowana – wzbraniamy się przed nią, bo nie pasują nam jedno czy dwa dania, chcemy zaprzeczyć ich istnieniu.
Z jakiegoś powodu uwielbiam porównywać nasze życie do nieskończenie obfitej uczty życia, suto zastawionych stołów jako pełni potencjału życia. Tak wielu z nas jawnie twierdzi, że pragnie pełni życia. Baaa! My jej aktywnie szukamy, ale nie możemy znaleźć, bo w akcie poszukiwawczym wciąż popełniamy ten jeden, kluczowy błąd – wierzymy, że szczęście czy bogactwo życia to pewien skrawek rzeczywistości, którą zamieszkujemy, ten preferowany, przyjemny, wybrany.
Czy wsiadając do szynowej kolejki w wielkim parku zabaw, chciałabyś, by trasa prowadziła Cię przez jedynie gładkie, udekorowane, powiewające przyjemnym wiaterkiem części przygody? Czy całość nie byłaby o wiele bardziej sycąca, gdybyś momentami mogła doświadczyć ostrych zakrętów, momentu chłodu czy przygaszonych świateł? Jak smakowałyby Twoje potrawy, gdybyś przestała do nich dodawać tych przypraw, które stanowią ich nieodłączną kompozycję, a które solo nie grzeszą wytwornym smakiem? Jak wyglądałyby dzieła i obrazy, na których artyści wykluczyliby uznawane za ponure czy nienależyte barwy? I w końcu – jak wygląda Twoje własne życie, kiedy tak usilnie próbujesz wyeliminować z niego to, co uznajesz za niemające prawa w nim być? Jak Ci jest, gdy stale czemuś zaprzeczasz czy próbujesz od tego uciec? Jak to jest tworzyć świat, w którym nie ma miejsca na dyskomfort, trudne myśli czy smutne emocje…? I czy oby nie są one tak trudne jedynie dlatego, że się przed nimi wzbraniasz…? Jak to jest dać i im prawo do życia i z miejsca coraz większej otwartości świadomie kreować dalsze dzieje swego zwyczajnie niezwyczajnego życia…?
Opowiedz mi… z chęcią posłucham, podziwiając tu z pisarskiego ukrycia te wszystkie wznoszone na piedestał i wypierane części życia…
Jakaż to magia być ich świadkiem, wraz z nimi w tym niepojętym życiu tańczyć!
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.