Nie jest to łatwe do zaakceptowania, ale dla uważnego obserwatora życia staje się oczywiste, że nikt ani nic nie może być dla nas drażniące prócz naszego własnego osądu na temat tego, co się dzieje.
Na co dzień mamy multum sytuacji, w których pozornie ktoś lub coś nas emocjonalnie pobudza, dotyka, frustruje. Nawykowo kierujemy wówczas uwagę w stronę winowajcy, namierzamy powód, dla którego sytuacja pobudza nas emocjonalnie tym samym zwalniając siebie z poczucia odpowiedzialności za własne odczuwanie.
Jest to wygodne. Nie ukrywajmy. Jest to też każdemu z nas bliskie, wyuczone. Taki obraz interakcji ze światem był nam od dziecka prezentowany, tylko taki znamy. Takie podejście przynosi ulgę- zrzucamy winę na zewnątrz i automatycznie możemy poczuć się lepiej. Sęk w tym, że kiedy przekaz odczuwanych przez nas emocji nie jest uświadomiony i przyjęty- ulga jest jedynie chwilowa, bo energia emocji wciąż w nas pozostaje, akumuluje się i systematycznie intensyfikuje szukając ujścia.
Można przeżyć tak całe życie, ale nie jest to ani wygodne, ani przyjemne. Do tego nie prowadzi do niczego produktywnego i w dużym stopniu potrafi psuć nasze relacje z otoczeniem. Jest to życie od napięcia do wyładowania poprzez częste niekontrolowane emocjonalne wybuchy i przerzucanie odpowiedzialności za nasze własne samopoczucie na innych ludzi.
Nawet nie wiemy, że sami sobie szkodzimy, sami sobie to nieświadomie robimy.
A przecież chcemy być szczęśliwi.
Do szczęścia potrzebna jest świadomość. Świadomość nie oznacza, że to co niewygodne znika, ulatnia się, rozpływa. Świadomość przejawia się w tym, że to, co jest zostaje w pełni przyjęte, doświadczone i rozpoznane. W ten sposób na nowo uczymy się siebie, do siebie zbliżamy, siebie poznajemy. Jest to proces, życiowy- ale już po wychwyceniu i objęciu swoją świadomością kilku głównych warstw- z całą pewnością zauważymy zmiany w stosunku do siebie i do innych.
Jak do tego podejść? Od czego zacząć?
Najlepiej od ciekawości co się w tym kryje. Niech nie będzie to presja kolejnego osiągnięcia czy certyfikatu z rozwoju osobistego. Niech budowanie nowej, zdrowej relacji ze sobą i światem stanie się dla nas przygodą, eksploracją, bez oczekiwań, z otwartością na wszystko, co nam ten proces pokaże.
Pewne wglądy, refleksje, zrozumienie- może przyjść do Ciebie kiedy samotnie siedzisz czy chociażby czytasz ten tekst. Większość, jednak, odbywa się w ramach codziennego życia, bo to ono i zawierające się w nim liczne sytuacje- dają nam najlepszą eksperymentalną bazę. Życie jest w tym bezbłędne, bardzo konsekwentne i dokładne- nieustannie dostarcza nam ludzi i zdarzeń, które kryją w sobie potencjał pokazania nam czegoś ważnego o samym sobie, czegoś co dotąd w sobie wypieraliśmy.
Świadomość luster- czyli tego, że inni ludzie pokazują nam samych siebie- nie oznacza, że osoby te zawsze zachowują się poprawnie i nie mamy prawa mieć im niczego za złe.
Świat jest wypełniony przekraczającymi obustronne granice interakcjami i na pewno warto być świadomym swoich oraz je chronić.
W tym wszystkim chodzi nam raczej o przyjrzenie się każdej dotykającej nas sytuacji i zamiast nawykowego przerzucania winy na drugą osobę czy okoliczność- zapytania siebie, z ciekawością, co takiego mi ten człowiek teraz pokazuje o mnie samym.
To naprawdę może być bardzo fascynujące i jest też pewnego rodzaju wyzwaniem.
Kiedy ktoś Cię drażni swoją dokładnością- spójrz na siebie i przyznaj czy też może jesteś przesadnie dokładny albo przeciwnie- wypierasz tą część siebie i grasz luzaka, któremu na niczym nie zależy.
Kiedy ktoś zwraca Ci na coś uwagę- zamiast zatapiać się w żalu- czuj swój dyskomfort i przyznaj czy być może Ty sama kogoś lub samej siebie krytycznie, regularnie nie oceniasz, strofujesz, nadwyrężasz oczekiwaniami.
Kiedy ktoś wyzwala w Tobie silną emocję- zobacz, że to nie tyle tej osoby zachowanie co myśl o tym, że dzieje się coś, co dziać się nie powinno- jest bolesna.
Nie jest to łatwe do zaakceptowania, ale dla uważnego obserwatora życia staje się oczywiste, że nikt ani nic nie może być dla nas drażniące prócz naszego własnego osądu na temat tego, co się dzieje.
Osąd, z kolei, jest wynikiem przenoszonego, negującego bądź wznoszącego na piedestał- pewną jakość siebie przekonania i to tutaj należałoby sobie szczerze odpowiedzieć czy potrafię i w sobie uznać, przyjąć tą zamieszkującą mnie część.
Z takim podejściem- nagle wszystko staje się o wiele prostsze. Nie oznacza to, że świat nie będzie nas emocjonalnie pobudzał, ale raczej- pobudzenie przestanie być dla nas problemem, stanie się cennym drogowskazem bycia bliżej samego siebie.
Świat jest pełen przechadzających się dookoła nas luster. Każdy z nas jest lustrem i cennym darem dla siebie. Zamiast się na siebie dąsać- podziękujmy sobie za to i na tyle, na ile jesteśmy gotowi- przyjmijmy te dotąd wypierane i nadmiernie adorowane części siebie, a potem z nich świadomie, z wyboru korzystajmy.
Z takim podejściem- wszystko okazuje się fascynującym, niezwykłym darem i choć z pewnością świat wokół nas wciąż będzie nas emocjonalnie testował- przyjmiemy to lżej, bo trzeźwiej. Zaczniemy rozpoznawać, że nie musimy bezmyślnie oddawać się każdej emocjonalnej fali i podpiętym do niej interpretacjom. Będziemy wciąż coraz bardziej wzrastać w mądrości uświadomienia sobie, że nikt ani nic nie dzieje się tu przeciwko nam, ale raczej- każda interakcja sprzyja temu, by ponownie zobaczyć coś więcej na swój temat, być bliżej siebie.
Nie zawsze będzie to przyjemne, ale zawsze bezcenne!
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.