Blog

Celem mojego życia…

2 stycznia, 2014 / Świadomość by

Celem mojego, Twojego życia jest…bycie tu, gdzie jesteś, robienie tego co robisz, bycie tym, kim jesteś, doświadczanie tego, co Cię spotyka…Life Purpose

Jesteś zawsze na właściwej ścieżce, podążasz w odpowiednim kierunku…nie możesz się pomylić.

Nie możesz zboczyć ze swej drogi, choćbyś nawet chciał, choćbyś dokładał wszelkich starań, robił sobie i wszystkim wokół na przekór, chciał pokazać światu na co Cię stać…

Zawsze będziesz na swojej ścieżce….gdy tylko zatrzymasz się na chwilę i zadumasz nad głębszym, na pozór niewidocznym sensem swojego istnienia.

 

Dla naszego ego, naszych umysłów, logiki- to bzdura.

One podpowiadają nam nieustannie, że w życiu chodzi o coś zupełnie innego, że musisz przeć do przodu, walczyć o swoje, być silnym, przetrzymywać to, czego nie lubisz, musisz się zmagać, by…realizować kolejne cele, osiągać, przodować, być podziwianym, bogacić się, mieć sławę i podziw.

I tylko sporadycznie nadarzają się nam momenty, kiedy pytamy samych siebie- o co w tym wszystkim chodzi, co jest moim przeznaczeniem, celem, po co tu jestem…?

Niektórzy z nas, nawet i takich chwil nie miewają….biorą życie za pewne, całkowicie zagubili się w jego iluzji, wierzą że nic poza nim nie istnieje…a jeśli nawet jest coś dalej, to i tak jest to jedna wielka niewiadoma…

 

A co jeśli Ci powiem, że jesteś nieskończony, nigdy nie narodzony i nie przeminiony…?Direction

Co jeśli Ci powiem, że możesz sam to poczuć…- nie poprzez ślepą wiarę w coś, co inni Ci przekazują, lecz poprzez bezpośrednie doświadczenie prawdy tego, kim jesteś w esencji…?

Co jeśli Ci powiem, że celem Twego życia jest dokładnie to, co jest Ci teraz dane…?

I że nie masz nic do zrobienia…poza….zdaniem sobie sprawy z tego, kim jesteś, by zacząć żyć nieustraszenie, wyrażać siebie, dawać światu swoją piękną unikatowość, żyć pasją, cieszyć się każdym dniem, uczyć z doświadczeń i cenić wszystko, co Cię spotyka…?

 

Kilka lat temu, gdy przystąpiłam do szkolenia na nauczyciela hatha jogi- miałam do napisania esej na temat poszerzania świadomości. Byłam wówczas na etapie wielkiej ekscytacji literaturą typu New Age, zagadnień metafizycznych, oświecenia. Było to takie na topie, ciągło mnie w tym kierunku, myślałam że już wszystko wiem i rozumiem, że poznałam prawdę życia…

Pamiętam, jak napisałam wówczas w moim eseju- że Samadhi-  określany przez joginów, jako stan pełnej realizacji naszego istnienia, tego kim jesteśmy- jest dla nas jak najbardziej dostępny, napisałam, że bardzo chcę podążać do jego osiągniecia….

Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, jak mało wiedziałam, jak wcale tego nie czułam, lecz jedynie pojmowałam w sposób całkowicie mentalny.

Pamiętam też, jak moje ego dorzucało swe kilka groszy sugerując, że jestem na tym świecie, by szerzyć wśród ludzi przebudzenie, pokazywać o co w tym życiu chodzi…:)

Uśmiecham się teraz na samo wspomnienie tamtego okresu, bo…teraz, gdy jestem tu i teraz, dobrze już wiem, ze niczego wówczas nie wiedziałam….

Nie jesteśmy w stanie logicznie pojąć i wytłumaczyć prawdy naszego istnienia…możemy ją jedynie poczuć i nią żyć- jednocześnie pokazując wszystkim wokoło, co znaczy być sobą, odkryć swą wewnętrzną niczym nie zagłuszoną radość faktu każdorazowego oddechu.

 

Teraz już wiem, że nic nie jest moim celem …-na tą większa skalę…- oprócz tego, by odkryć samą siebie i żyć pełnią życia, doświadczać tego co daje radość i smutek, wyrażać siebie bez obaw, robić to, co kocham, być po prostu sobą…

A w mniejszym, ludzkim wymiarze…- tak, oczywiście- mamy swoje plany, cele i zamierzenia. I jeśli są one zgodne z tym, co gra w naszym sercu- wówczas jesteśmy w pełnej harmonii, płyniemy z życiem, realizujemy dokładnie to, co pozwala nam być w 100% sobą.

Jesteśmy spełnieni i zadowoleni niezależnie od okoliczności, gdyż wiemy, że każda sytuacja ma nas czegoś uczyć o nas samych.

Gdy, natomiast, pochłonięci strachem przed nieznanym, brakiem kontroli (której tak naprawdę i tak nie mamy), brakiem wiary, byciem ocenianym, odrzuconym, samotnym itd. Itp.- żyjemy wbrew sobie, zmagamy się z życiem- wówczas cierpimy i ciężko nam nawet wyobrazić sobie ten błogi, pełen miłości i spokoju stan istnienia, o którym pisałam powyżej.

Byłam tam, wiem jak to smakuje, wiem jak boli…light4

Od czasu do czasu odwiedzam to miejsce, gdy ponownie zatracam się w iluzji i ulegam swym lękom…

By zaraz potem- znowu zaczerpnąć powietrza i przypomnieć kim naprawdę jesteśmy ….wypełnić się tą niezachwianą wiarą, że jestem zawsze we właściwym miejscu, a moim- naszym celem- tak naprawdę nie jest nic innego, jak jedynie- PO PROSTU BYĆ SOBĄ W PEŁNYM ZNACZENIU TEGO SŁOWA, BEZ OGRANICZEŃ, BEZ STRACHU PRZEZ WŁASNĄ SAMOEKSPRESJĄ!

podziel się

W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.

Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.