1 stycznia zaczynamy roczny Kurs Cudów. Przyłącz się
Przyłączam sięWszyscy szukamy centrum swojego labiryntu. Tego miejsca spokoju, harmonii, spełnienia, klarowności, rozwiązania wszelkich problemów.
Przemierzając kolejne zawiłości własnej psyche, poprzez doświadczenie tego, co trudne, desperację poszukiwanego szczęścia, różnorakie wyobrażenia i spotkanie z mającą swoje własne scenariusze rzeczywistością- chcąc się chcąc dojrzewamy.
Nasza dojrzałość to wgląd poza dotychczasowo przysłaniającą nam oczy kurtynę horyzontu tego co możliwe. Krok za krokiem, moment za momentem przekonujemy się, że w życiu jest więcej niż to, co uznawaliśmy dotąd za siebie. Uczymy się otwierać na nowe.
Przez długi czas nasze poszukiwania są ukierunkowane na zewnątrz. W życiowych okolicznościach, innych ludziach, sukcesach i innych zjawiskach- doszukujemy się tego trwałego miejsca wytchnienia i zadowolenia.
Lecz na trwałe nigdy go tam nie znajdujemy.
Z jakiegoś powodu- by prawdziwie zwrócić się ku sobie- musimy najpierw wyczerpać szereg różnych opcji, przypływów nadziei, chwilowej ekscytacji i następujących po niej rezygnacji, bezsilności, frustracji.
Dopóki wystarczająco wiele razy się nie podniesiemy i znów nie spróbujemy- będziemy wciąż wznosić się na kolejnej tafli nadziei. A ona- nie pozwoli nam otworzyć się na to, co najważniejsze- na ten moment, tą rzeczywistość, na siebie.
Nadzieja tworzy iluzję, dodaje też otuchy- to fakt, ale z natury jest sztucznym, pustym tworem. Mawia się, że umiera ostatnia. A ja myślę, że ona nigdy do końca nie wygasa, ale gdy jest już mocno wyeksploatowana- oddaje nas w ręce życia, zaufania- bo to ostatnia nadzieja nadziei.
I tak odnajdujesz siebie, a raczej- rozpoznajesz co Tobą nigdy nie było, otwierasz się na esencjonalną prawdę poza mentalną bańką wyobrażeń i projekcji.
Prawda jest tu, gdzie zatrzymujesz się w końcu w sobie i przyjmujesz niepewność tego życia.
Kiedy to robisz- jesteś w centrum swojego wszechświata, w centrum labiryntu własnej psychiki, w której spotykasz się z samą sobą, z całym swoim mrokiem i słodyczą
Centrum Twojego labiryntu to Ty odarta z iluzji, nadziei czy oczekiwań
To miejsce, w którym zalewają Cię wielobarwne lęki, głosy przeszłości, proroctwa kolejnej chwili
To przestrzeń, w której mieszają się emocje, panuje chaos- ale nie Ciebie, lecz tego, co przez Ciebie przepływa, z czym niepotrzebnie się identyfikujesz
Nie ma tu żadnych gwarancji, intelektualnej pewności- prócz tego, że tu na pewno żyjesz w swojej pełni, doświadczasz pełni życia, chwili, siebie
Nie jest to więc gwarancja niczego co będzie, ale witalność, puls, oddech, obecność- tego, co jest
Czyż można pragnąć więcej? Czy ktoś jeszcze potrzebuje czegokolwiek, gdy jest w pełni?
I tak też- ku zdziwieniu umysłu- w centrum swojego labiryntu- nie spotykasz zbawcy, niezastąpionej metody, recepty na szczęście- spotykasz tu siebie, w całej swojej okazałości
Przeraża Cię i ekscytuje to spotkanie
Część Ciebie chce uciekać, a część- spogląda z ciekawością, bo jest już gotowa, by tu być
I nagle rozumiesz, że całe życie szukałaś tylko siebie- ale nie ‘jakiejś’, specjalnie zmodyfikowanej, ulepszonej
Ale siebie w pełni, ze wszystkim co dzieje się w Twoim wnętrzu i dookoła Ciebie
Centrum Twego labiryntu to spojrzenie na swoje radości i lęki
To objęcie sobą wszystkiego, co się w Tobie wynurza i zanika
Wszystkich próbujących sterować Tobą, wyuczonych mechanizmów
Poza nimi- rozpoznajesz siebie, wiesz że masz wybór
I w świadomości tej- coraz częściej wybierasz siebie, poza nawykiem, poza umysłem
Tak delektujesz się pełnią różnorodności, tak kochasz się z życiem
A umysł raz- wciąż bojąc się, raz- fascynując- pozostaje w zdumieniu i zachwycie
Pozwalasz mu na to wszystko, ale już za nim nie idziesz
Bo znalazłaś siebie- pełną, kompletną- w centrum swojego labiryntu odnalazłaś siebie
I tak się dzieje
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.