Zapisz się na Kobietę Kompletną. Zaczynamy już 26.11 !
Przyłączam sięMyślę, że dla większości z nas samo brzmienie słowa choroba powoduje pewnego rodzaju napięcie, niechęć czy też strach.
Nikt przecież nie lubi znajdować się w stanie gorszego samopoczucia, spadku energii czy też niezdolności do wykonywania codziennych życiowych czynności.
Nasze podejście staje się jeszcze intensywniejsze, gdy mowa o chorobach ciężkich, być może nawet określanych jako nieuleczalne.
Nigdy nie doświadczyłam schorzenia, które potencjalnie zagrażałoby memu życiu, jednak odkąd sięgam pamięcią cierpiałam na ciągły bardzo niski poziom energii oraz super niską odporność.
Muszę przyznać, że przyzwyczaiłam się do przeplatanego co miesięcznymi chorobami stylu życia i chyba nawet uznałam za naturalny element mojego ludzkiego istnienia.
Dopiero, gdy po serii intensywnych życiowych doświadczeń- krok po kroku zaczęłam przebudzać się do prawdy naszego istnienia, nadszedł moment w którym wyraźnie poczułam, że mój stan nieustannego wycieńczenia ma pewne głębsze, niedostrzegane uprzednio znaczenie.
Zaczęłam więc rozmyślać o tym: Czy choroba może być darem?
Dziś, w przypływie inspiracji poczułam, że powinnam napisać o tym, co z całą pewnością stanowi bardzo ważny element naszych życiowych doświadczeń.
A więc…Czy choroba może być darem?
Automatycznie ciśnie nam się na usta zdecydowane NIE!
Gdybyśmy jednak zechcieli wejść głębiej w sens naszych dolegliwości, gdybyśmy na tyle otworzyli nasze serce i umysł, by dojrzeć, zrozumieć coś czego wcześniej nie braliśmy pod uwagę- być może na większą skalę odkrywalibyśmy ogrom pozytywu i miłości ukrytego w chorobie.
Musimy mieć jednak na uwadze to, iż nasz umysł i tutaj w bardzo sprytny sposób niewątpliwie będzie starał się znaleźć pewne logiczne uzasadnienia naszych dolegliwości.
Dlatego też by nie stawiać oporu, by nie blokować głębszego zrozumienia- warto po prostu być chętnym doświadczenia czegoś nowego na swój temat.
I tak też przytaczając mój własny życiowy schemat- od lat widziałam, iż każdorazowo przebywając w nielubianym przeze mnie zawodzie- ciągle chorowałam.
Ponieważ były to czasy, w których nie byłam świadoma istnienia kontrolującego moje życie mechanizmu- umiejętnie i bardzo logicznie tłumaczyłam sobie, iż choruję ponieważ jestem przemęczona. Co więcej- ponieważ z reguły częste choroby dotykały większość moich biurowych towarzyszy- argumentowaliśmy to faktem wczesnego wstawania co rano, brakiem snu oraz klimatyzacją, która z całą pewnością z sukcesem wspierała proces rozprzestrzeniania biurowych wirusów.
Co z tego wynikało?
Jedynie tyle, że tak jak i dla mnie, dla każdej pracującej ze mną osoby- stało się normalne to, iż cechowała nas wielka częstotliwość zachorowań.
Wraz z poszerzaniem mojej świadomości i coraz to intensywniejszą wewnętrzną transformacją zauważyłam, iż coraz gorzej znoszę moje codzienne przebywanie w tak intensywnym biurowym środowisku. Coraz częściej chorowałam, co oczywiście nie było dobrze postrzegane przez moich współpracowników i wywoływało u mnie dodatkowy stres, poczucie winy i bezradność.
W tym samym czasie było mi dane trafić na kilka nagrań duchowych nauczycieli, którzy mówili iż w ich przypadku choroba była czymś co zapoczątkowało lub też przyspieszyło ich proces wewnętrznej transformacji i integracji. Ludzie Ci byli niezmiernie wdzięczni za te na pozór utrudniające życie schorzenia.
Wówczas zrozumiałam, w końcu do mnie dotarło iż …nie chorujemy bez przyczyny, co więcej- każda nasza dolegliwość to bezkres mądrości naszego istnienia, wielki potencjał do głębokiego duchowego uzdrowienia, odkrywania siebie i życia w prawdzie, życia pasją i miłością…
Czy choroba może być darem?
Dziś zdecydowanie mogę powiedzieć, że TAK!
By go odnaleźć, zauważyć, zrozumieć- wystarczy jedynie chcieć poznać i zrozumieć siebie…
Dziś już dobrze wiem, że moje ciągłe choroby były znakiem, iż mój uprzedni styl życia mi nie służył, nie był dla mnie.
Co więcej- ponieważ kierowana strachem nie rozważałam wówczas nawet możliwości zmiany czy porzucenia pracy- każdorazową dolegliwością byłam jakby zmuszana do tego, by w końcu przystopować i poczuć czego tak naprawdę potrzebuję.
Na podstawie moich, ale i innych osób doświadczeń wyraźnie widzę, iż przecudownym, wyjątkowym darem choroby jest często wielki potencjał wykreowania przestrzeni, czasu na uczciwe przyglądnięcie się i rozważenia naszego obecnego stylu życia.
Czy to co robię mi służy?
Czy daje mi radość?
Czy sprawia, że czuję że żyję i każdego dnia budzę się z ekscytacją?
Czy moje życie jest zbalansowane, czy jest zabawą, radością?
Czy to co robię wypływa ze strachu czy też szczerej inspiracji?
Czy moje dolegliwości mogą mieć swoje źródło w czymś, co od lat w sobie tłumię i nie chcę w pełni poczuć i przetransformować..?
Powyższe pytania to jedynie kropla w morzu cudowności darów ukrytych w naszych schorzeniach.
Gdy zdecydujemy się na nie otworzyć i co więcej- na bazie coraz to głębszego zrozumienia-odpowiednio, odważnie i konsekwentnie transformować nasze życie- zaczniemy doświadczać magii życia i wielkiej, perfekcyjnej mądrości ukrytej w każdej życiowej chorobie…
Jeżeli podoba Ci się ten artykuł- podziel się nim ze swoimi znajomymi lub polub!
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.