I tak, czuliśmy to już od dawna, ale…być może nie byliśmy jeszcze gotowi na radykalne zmiany.
Kilka dni temu w trakcie indywidualnej sesji z klientem po raz kolejny zrozumiałam jak nam ludziom trudno wybrać szczęście po prostu tu i teraz.
Sama przez lata negocjowałam z moją duszą, logicznie argumentowałam że obecne poświęcenie ma sens, bo…przecież gdy zrealizuję mój plan to…już za rok, dwa lub pięć…w końcu będę szczęśliwa 🙂
Jak często pojawia się to i w Twojej głowie…?
Odkładasz swe szczęście na potem, zaprzedajesz swą duszę w imię pozornego bezpieczeństwa i stabilizacji….?
Obserwując siebie oraz tych, których wspieram w ich podróży w głąb siebie- wyraźnie widzę, że nam ludziom…niezwykle trudno pozostawić to co nas boli i by uśmierzyć , zagłuszyć ten ból- w sprytny sposób karmimy się obietnicą lepszego jutra.
Zabawne, nieprawdaż….? Tym bardziej, że zazwyczaj…to lepsze jutro wcale nie zdaje się nadchodzić.
Siedzisz w nielubianej pracy, tkwisz w dawno nieistniejącym związku, grzecznie przytakujesz komuś z kogo zdaniem nic w Tobie się nie zgadza, z wyrzutem sięgasz po kolejnego batonika, odkładasz upragnione macierzyństwo….i myślisz sobie- teraz może nie jest zbyt fajnie, ale…jeszcze trochę i …w końcu będę sobą, w końcu będę szczęśliwa/-y!
Zatrzymaj się na chwilkę…na jedną sekundę…weź głęboki oddech…i….
przypomnij sobie czy już przypadkiem tak kiedyś nie myślałeś…?
Czy to lepsze jutro nie miało mieć miejsca dziś -kiedy wyobrażałeś je sobie rok, dwa czy też dekadę temu?
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie…- to odkładane szczęście nigdy nie zdawało się pojawiać.
Tkwiłam w nieodpowiednich związkach, siedziałam w nielubianych pracach marząc, że już niebawem poświęcenie zaowocuje finansowymi korzyściami oraz poczuciem bezpieczeństwa.
I tak, rzeczywiście zdołałam zaoszczędzić całkiem przyjemną porcję pieniędzy, które następnie wydawałam by choć na chwilę poczuć się lepiej, by być szczęśliwa.
Trik naszego umysłu polega na tym, iż podsuwając nam kolejne obietnice lepszego jutra wciąż namawia nas do kontynuacji działań, jest mu za mało, szantażuje nas lękiem przed nieznanym, kusi pięknem przyszłościowych wizji.
W rezultacie ciągle żyjemy projekcją tego co będzie…lecz ekscytacja lepszym jutrem podszyta jest nieuświadomionym lękiem przed porażką w realizacji planu.
Z tego miejsca bardzo trudno doświadczać radości tu i teraz.
Jak mogłoby to być możliwe skoro nas tutaj nie ma…
skoro nasza świadomość błądzi w nieznanej przyszłości, żyje fantazją a nasze życie toczy się gdzieś w tle bez wyrazu, bez naszego udziału…?
Dla każdego przychodzi taka pora.
Przychodzi czas, gdy mamy już dość, gdy dłużej nie chcemy, nie umiemy, gdy cena którą płacimy w imię nadziei na lepsze jutro jest już po prostu o wiele za wysoka.
Jest to dzień Twej wolności, dzień ponownego przebudzenia, dzień wypuszczenia, dzień tańca Twej duszy…Twych narodzin.
Dzień ten nie będzie wolny od lęku…lecz strach nie ma już wtedy mocy by Cię trzymać.
Jak go rozpoznasz?
Obiecuję Ci, że będziesz po prostu wiedzieć….zbędne są tu słowa.
To dzień, gdy coś pęknie, wypali się, rozpłynie…i z przerażającej Cię pustki wyłonisz się Ty nagi i prawdziwy, taki jakim po prostu jesteś…pełen siły.
W oddali echo uwarunkowań…krzyczy, lecz…rozpuszczasz je jednym swoich spojrzeniem…
Stoisz…jesteś obecny, żyjesz…i…nie wiesz niczego….
Witaj w domu i wiedz, że….wiedzieć nie musisz niczego….jesteś prowadzony…
Dla każdego przychodzi taka pora…
Witaj w domu kochnanie…
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.