Blog

Jaką informację niesie codzienny pośpiech?

6 czerwca, 2024 / Świadomość by

Jeśli jesteś – tak jak ja kiedyś byłam – ciągle śpieszącą się osobą, zadaj sobie to proste, lecz zawierające głębię pytanie: „Do czego się śpieszę, gdzie tak pędzę?”

W tym pozornym zapytaniu nie chodzi o to, czy obecnie biegniesz do pracy, kosmetyczki, czy do szkoły dziecka.

Ono zaprasza Cię do zaglądnięcia pod powierzchnię i szczerego przyglądnięcia się temu, jakie stresujące wierzenie kryje się w mechanizmie, który tak skutecznie i zarazem męcząco nakłania Cię do gonienia, zdobywania, braku wytchnienia.

Gdy ja lata temu zadałam sobie to pytanie, padałam już dosłownie na twarz. Mój codzienny grafik zawierał w sobie codzienną pobudkę o czwartej trzydzieści, korporacyjną pracę od szóstej do osiemnastej, zajmowanie się domem, dzieckiem, pół godziny na macie jogi i marzenia o czasie dla siebie.

Pewnego dnia musiałam przyznać (i zdrówko też dawało wyraźne sygnały), że jest we mnie coś, co nie pozwala mi odpuścić, zwolnić tego, co ewidentnie mi nie służy, bo… tak bardzo się boję przestać, bo… tak mocno wierzę, że tylko tak mogę czuć się bezpieczna i warta.

Każda z nas swym pośpiechem goni coś lub ucieka od czegoś, czego się obawia.

Dopiero kiedy damy sobie przestrzeń na to, by choć na moment się zatrzymać i zobaczyć skrywane w pędzących nóżkach wierzenie – zobaczymy, co nas napędza – dzięki czemu będziemy mogły świadomie wybrać, czy kontynuujemy, czy też uczymy się wyciszać w sobie ten często nielogiczny i mocno nawykowy mechanizm.

Pośpiech to ten codzienny wewnętrzny kopniak serwowany samej sobie, by działać nawet wtedy, gdy jesteśmy zmęczone lub gdy czegoś wcale nie chcemy, gdy nie mamy wcale na to coś ochoty.

To też poranny ból żołądka – bo dzień taki krótki, a ja mam tak wiele do zrobienia.

To to niezadowolenie z samej siebie, bo: „Znowu tak mało albo prawie nic nie zrobiłam!”.

To porównywanie się do innych, autosabotaż – to brak miłości i szacunku do samej siebie…

To marzenie o wieczornym wytchnieniu – tyle że wtedy zazwyczaj padamy i nie mamy już nawet siły na to, by darować sobie chwile ulubionego odżywienia.

I ten kopniak – to chęć bycia lepszą, pierwszą, to ucieczka od bycia z tym, co niekomfortowe.

I tak, gdy na niego reagujemy, zyskujemy pewną ulgę, ale w sobie czujemy się puste i niespełnione.

Dlatego pierwszym krokiem, Kochana, jest Twoje zatrzymanie teraz, tutaj, z rana.

Zatrzymaj się i zobacz, za czym biegniesz, w co wierzysz, czego szukasz, a potem – świadomie wybierz, czy to Ty, czy Twoja wewnętrzna wyuczona presja ma sterować Twoim codziennym życiem i samopoczuciem.

Co się stanie, jeśli z czegoś już dziś zrezygnujesz, by odzyskać choć kawałek siebie – więcej, pełniej, wolniej?

Co się stanie, jeśli zaczniesz uczyć się biegać nie dlatego, że musisz, ale od teraz z czystej frajdy i przyjemności?

podziel się

W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.

Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.