Kasia wraca po pracy do domu, zmęczona, najchętniej nic by już nie robiła, całkowicie zanurzyłaby się w odpoczynku, ale- jej uwaga nieustannie wędruje w kierunku zajętego swoimi sprawami partnera.
Jest zajęty, fakt- pocałował ją na przywitanie, zapytał jak minął jej dzień, był czuły, ale- to już minęło, teraz wrócił do swoich zajęć, a Kasia nie może na niczym innym się skupić, nie może zrelaksować, jest czujna, czeka na moment, kiedy on znowu ją zauważy.
Czy Kasia jest szalona, nachalna, coś z nią jest nie tak?
Nie, Kasia jest po prostu zraniona- a raczej ta część jej, która nie otrzymywała wystarczająco uwagi w dzieciństwie- jej wewnętrzna dziewczynka przymiera z pragnienia choćby najmniejszej kropli uwagi kogoś, na kim jej zależy.
Możesz sobie zapewne wyobrazić jak męcząca dla Kasi musi być ta ciągła czujność i oczekiwanie. Być może doświadczenie Kasi jest i Twoim doświadczeniem, być może wciąż czekasz na najmniejszy gest, przychylne spojrzenie, wiadomość, cokolwiek- by tylko wiedzieć, że ten ktoś o Tobie myśli i poczuć ulgę, choć na moment poczuć, że Jesteś ważna, że zasługujesz.
Ania jest bardzo kreatywną osobą. Często przychodzą jej do głowy pomysły, o których myśląc czuje radość i ekscytację. Są to momenty dziecięcej wolności i naturalności. Z jakiegoś powodu jednak kończy się na tej chwilowej inspiracji, nie idzie dalej, nie działa, nie tworzy tego, co tak pięknie podpowiada jej serce.
W trakcie sesji Ania zaczęła opowiadać o tym, co jej zdaniem ją powstrzymuje. Usprawiedliwiała się zanikiem motywacji, brakiem czasu, faktem istnienia już podobnych rzeczy czy inną wymówką.
Argumenty te pozwalały poczuć jej się lepiej, ale w głębi duszy czuła się ciągle niespełniona, niezadowolona z siebie i smutna. Coś w niej, jej wewnętrzne dziecko- przypomina jej tęsknotę za spontanicznością i lekkością kreacji, która od dawna pragnie wydostać się na powierzchnię i pokazać światu.
Czy Ania jest niepoważna, słaba, niekonsekwentna, czy jest z nią coś nie tak?
Nie! Ania jest po prostu zraniona, a raczej część jej, jej wewnętrzne dziecko w dzieciństwie otrzymało częste komunikaty upominające i krytykujące jej działania.
Co więcej- Ania była świadkiem pierwszego wzorca kobiety, mamy- osoby noszącej w sercu wiele pięknych marzeń, na których realizację nigdy sobie nie pozwoliła. Nie pozwalała sobie na nie ponieważ i ona nosi w sobie zranione dziecko i nigdy nie dała sobie szansy na to, by je w sobie dostrzec, uleczyć, utulić i razem iść przez życie.
Ania przejęła więc to, co dobrze jej znane. Ponadto- rozgoryczenie i smutek matki często przyodziewały się w ukierunkowaną na Anię ocenę, krytykę i niezadowolenie.
Ania nauczyła się, że nie ma co się wychylać, próbować, lepiej być cichą, niemal niezauważoną. Ania nauczyła się, że o wiele bezpieczniejsze jest tłumienie swych marzeń, lepiej nie sięgać po sukces i by o nim zapomnieć- aktywizowała w sobie opór (zanik motywacji, argumentowanie że to już jest, że to bez sensu, który pozwalał poczuć się lepiej, który odwodził ją od spełnienia.
Jest jeszcze coś, co nieświadomie przenosi w sobie Ania. Tym czymś jest solidarność z cierpieniem i niespełnieniem swojej mamy. To przecież jej matka! Najbliższa osoba. To ona dała jej życie, musi być jej wierna, niezależnie od okoliczności, nie może zrobić jej przykrości, nie może być lepsza. To wszystko sprawia, że Ania żyje w klatce nieuleczonych Matczynych Ran, blokuje przed sukcesem i radością życia, odcina od swojej wewnętrznej dziewczynki, od siebie. To wszystko sprawia, że i ona przekaże w prezencie mechanizm auto sabotażu, kiedy kiedyś jej córka zapragnie sięgać po swoje marzenia.
Kinga jest inteligentną, niezależną kobietą. Skończyła dobre studia, dostała dobrą pracę, robi karierę, zgromadziła już sporo oszczędności, dobrze zarabia. Zdawałoby się, że jej życie zawodowe jest pełne sukcesu, jest spełnieniem marzeń. Problem w tym, że to nie są z pewnością jej marzenia.
Kinga bowiem nie lubi tego czym się zajmuje, z niezadowoleniem każdego ranka budzi się do pracy, ciągle czeka na weekend, na kolejny urlop czy świąteczne przerwy.
W jej sercu budzi się coraz większa tęsknota za innym stylem pracy, za robieniem czegoś, co daje jej poczucie wolności, satysfakcji i spełnienia.
Z jakiegoś powodu jednak nie pozwala sobie na przyglądanie się tym pragnieniom. Chce być odpowiedzialna, chce czuć się bezpiecznie- a to właśnie daje jej tkwienie w zawodzie, w którym tak wiele już osiągnęła.
Kinga każdego dnia wraca do domu wyczerpana i niezadowolona. Drażnią ją zachowania bliskich osób, jest zła, że tak wiele jest na jej barkach, że nie ma czasu dla siebie, czuje się uwięziona.
Czy z Kingą jest coś nie tak skoro mimo finansowego zabezpieczenia nie pozwala sobie na odejście od tego, czego nie lubi?
Nie! Kinga nosi w sobie ranę, a raczej ta część jej, która jako dziecko uwierzyła, że trzeba przeć do przodu, zmagać się, być silną i niezależną, że tylko tak można zapewnić sobie przetrwanie i bezpieczeństwo.
Kinga jako dziecko mogła być świadkiem mamy, która jest zupełnie uzależniona od swojego męża. Mamy, która marzy o innym życiu, nie czuje się spełniona w relacji, która czuje się wykorzystywana i bezsilna.
Mogło też być odwrotnie- matka Kingi mogła być kobietą sukcesu, na każdym kroku zaznaczającą jak ważne jest niepoleganie na nikim innym, tylko na sobie. Matką wymagającą, rzadko kiedy czułą, niezależną od mężczyzn, których nie potrafi obdarzyć kobiecą otwartością i zaufaniem. Matką głęboko zranioną.
W rezultacie Kinga, a raczej jej wewnętrzne dziecko- wierzy, że życie nie jest zabawą, lecz pasmem zmagań. Wierzy też, że trzeba być twardą- w wyniku czego przyciąga słabych mężczyzn, tych którzy w jej odczuciu żerują na jej sukcesie i stabilizacji finansowej. Nie rozumie dlaczego tak się dzieje, w głębi duszy marzy, by móc na kimś polegać i wejść w swoją kobiecość. Kinga nauczyła się funkcjonować w niedojrzałym męskim pierwiastku, postawiła na kontrolę i siłę przebicia. Zamknęła do garderoby swą wewnętrzną kobietę wraz z mieszkającym w niej dzieciątkiem. W ten sposób wyparła lekkość, przepływ, zaufanie, kreatywność, zamknęła się na swą kobiecość. W głębi duszy marzy, by zaufać życiu, przestać obawiać o finanse, przyszłość, stabilizację i oddać temu, do czego lgnie jej zranione, stęsknione za nią prawdziwą serce.
Zarówno Kasia, Ania jak i Kinga to twarze kobiet, które egzystują w cieniu nierozpoznanych i nieuleczonych ran z dzieciństwa.
Ich oblicza rozpoznaję każdego dnia na ulicy- rozmarzone spoglądają w dal, zamyślone, na ich twarzach maluje się tęsknota i smutek, przeplatane sztucznym lub chwilowym uśmiechem.
Niegdyś i ja byłam tą kobietą, oddaloną od siebie tak bardzo, że nie wiedziałam że się w ogóle oddaliłam.
Nie dająca jednak spokoju wciąż powracająca tęsknota przybywała jako smutek i pustka, cierpliwie czekając aż będę gotowa, by ją dojrzeć- aż w końcu dojrzałam.
Dziś, jeśli i w Twoim sercu mieszka pewna tęsknota, kryje się w nim pustka- poczuj swą gotowość i zajrzyj tam, gdzie rana wciąż jest nieuleczona, gdzie czeka na Ciebie ona- malutka utęskniona.
Zajrzyj tutaj: Matczyna Rana, wewnętrzne dziecko
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.