28 stycznia zaczynamy kurs Oswoić Opór. Przyłącz się
Przyłączam sięNa początku bałam się oddać temu, co zdawało się mało logiczne czy nieproduktywne, pojawiał się opór, a jego korzenie, z kolei, mocno trzymały się gleby moich własnych, przekazanych pokoleniowo i wyuczonych lęków.
Odwaga nie pojawiła się nagle, nie spadła jak przysłowiowy „grom z jasnego nieba”, wręcz przeciwnie – cichutko i zupełnie niepostrzeżenie wyłaniała się, nienachlanie przekonując, że życie stoi otworem, że mogę sobie na wszystko pozwolić.
Oto co z tego wieloletniego procesu zrozumiałam, oto co widzę, gdy spoglądam wstecz:
1. Mózg zdaje się wypierać, nie dostrzegać, umniejszać czy ignorować małe, subtelne zmiany. Żyje w wizjach dużych, znaczących przewrotów i to takich aktów odwagi dopatruje się we wzroście heroiczności czy wyboru podążania swoją drogą. Większość zapytanych o swoje „postępy” osób stwierdza, że niewiele się zmieniło, podczas gdy chwila głębszej refleksji lub prawdziwe spojrzenie wstecz, wyraźnie pokazują, jak wiele się w nas ciągle zmienia. I choć nie są to najczęściej huczne zmiany, są to wewnętrzne – cenniejsze niż cokolwiek innego – przemiany.
2. Wewnętrzna transformacja przenosi w sobie o wiele większą wartość niż najwznioślejsza, będąca „skokiem na głęboką wodę” zmiana. Każdy z nas potrafi dokonać jednorazowego skoku z wysokości, każdy znalazłby moment, w którym w przypływie odwagi, powie coś dosadnie, zaznaczy swoje zdanie, odmówi. Jednorazowe akty mają jednak w sobie to, że są chwilowym impulsem, mogą wynikać z szeregu mechanizmów takich jak udowadnianie komuś czegoś. Doprowadzają do chwilowego uniesienia, a potem równie mocno opadają.
Wewnętrzna przemiana, choć zazwyczaj wolna i subtelna – prowadzi do trwałej zmiany wewnętrznego krajobrazu. Nagle po prostu inaczej spoglądamy na siebie i życie, a świat na pierwszy rzut oka może nawet nie zauważyć, że cokolwiek się dokonało. To tutaj jednak tworzy się nektar naszej ciągłej ewolucji, to tutaj prawdziwie osadzamy się w nowym miejscu, z którego jakość naszych wyborów w coraz większym stopniu wypływa z coraz to głębszego połączenia z samym sobą, zrozumienia swoich prawdziwych pragnień, poczucia własnej natury.
3. Cierpliwość jest kluczem do „sukcesu”. Kolejnym ważnym składnikiem jest konsekwencja. Bez tych dwóch ciągle zapytujemy o rezultat, sprawdzamy, oczekujemy i kontrolujemy. Wszystko to sprawia, że zaciskamy oczy, opadamy energetycznie (czyli spada nam nastrój, pogarsza się stan mentalno-emocjonalny), a z tego miejsca bardzo prosto wpaść w czekające ramiona przyzwyczajenia – czyli narzekania, zwątpienia i innych form frustracji.
4. Proces, który nazwałam przed laty wspinaniem się po oktawach miłości, jest po prostu procesem uczenia się dostrzegania siebie prawdziwie. Pod plandekami szczelnych uwarunkowań, nawykowych zachowań, które być może tworzą fikcję bezpieczeństwa, ale też skutecznie blokują przed życiem tego życia tak, jak pragnie nasza natura, trwa i czeka Twoja indywidualna prawda – o tym, jaki pragniesz być w tym świecie, jak pragniesz go z lekkością doświadczać.
5. Odnalezienie prawdy, smakowanie jej nie oznacza, że już nią żyjesz. Dlatego etap ten potrafi być bardzo przygnębiający. Widzisz już bowiem coś, wyraźnie rozpoznajesz, co Ci nie służy, którędy pragniesz podążać, ale… wciąż spełnienie czeka na drugim brzegu wody, bo tutaj kluczowe jest zainspirowane działanie. Do tego potrzebna jest odwaga, a ona naturalnie wyłania się z gotowości, która z kolei jest efektem Twojego trwania w procesie powrotu do siebie. Można by rzec, że to dzieje się samo… ale tak jak wspominałam powyżej – musi towarzyszyć temu cierpliwość i konsekwencja.
6. Powrót do siebie jest procesem. Tak naprawdę, czy o tym wiemy, czy też nie, cały czas w nas zachodzi i zwie się zwyczajnym, codziennym życiem.
7. Dla wielu w ramach codziennych, życiowych lekcji wyłania się pragnienie partycypowania w ukierunkowanym, prowadzonym przez jakiś czas procesie. To dlatego tak dużo osób korzysta z jakiejś formy wsparcia, która de facto – jest częścią odgórnie prowadzonego przez życie procesu, któremu powiedzieliśmy „tak”. W ten sposób życie zaprasza nas, by szybciej, sprawniej, pewniej zbliżyć się do siebie, ale życiowe ociąganie się w tym temacie też uczy i jest składową procesu, który być może nie dopełni się po prostu jeszcze w tym wcieleniu. I to też jest okej! Warto rozpoznać, czy pragniesz całe życie szukać, czy też pragniesz znaleźć i następnie to poszerzać i zgłębiać. Obie ścieżki mogą dostarczać frajdy.
8. I ostatnie, chyba najbardziej zaskakujące i wzbudzające mój zachwyt, spostrzeżenie o życiowych zależnościach: im bardziej oddaję się temu, co z pozoru nielogiczne, niepraktyczne, niezrozumiałe – tym szybciej odkrywam kolejny życiowy paradoks, bo życie nagle daje mi coś, co po prostu nie mogło być przewidziane czy zaplanowane.
I tak też, gdy głowie nie podoba się zamysł odcięcia od życiowego pędu – o dziwo, gdy to czynię, bo tak czuję – za chwilę powraca fala inspiracji i pragnienie bycia częścią kolejnych aktywności.
9. Nic nie trwa wiecznie, nawet rozleniwienie. Rozleniwienie, stagnacja czy opór – nie ustają, gdy jestem zła na ich istnienie. Rozpuszczają się w mig, czyniąc miejsce lekkiej inspiracji i przepływowi – kiedy, czując je, daję im przyzwolenie do bycia.
Takie są moje zwyczajnie niezwyczajne odkrycia – wszystko po to, by czerpać więcej, głębiej, prawdziwiej, pełniej z tego pięknego życia!
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.