Zapisz się na Kobietę Kompletną. Zaczynamy już 26.11 !
Przyłączam sięJeśli, podobnie jak ja, zdałeś sobie nagle sprawę z tego, że dana sytuacja wydaje ci się całkiem znajoma- najprawdopodobniej wcale się nie mylisz.
Prawda jest, bowiem tak, że czy jest to moje życie czy twoje- każdy z nas często wraca do czegoś, o czym myślał, że ma już to dawno za sobą.
Dlaczego tak się dzieje- tak naprawdę nikt tego nie wie. Jeśli jednak należysz do grupy ludzi lubiących szukać odpowiedzi na tego typu życiowe zagadki- być może usatysfakcjonuje cię moje głębokie przekonanie, iż pewne sprawy do nas wielokrotnie powracają, by w końcu przekazać nam coś, co prędzej czy później zrozumieć musimy.
Jest to bardzo metafizyczne podejście, jednak, nawet i na tzw. ‘chłopski rozum’- wyraźnie widać, że w tych ciągle przytrafiających się nam okolicznościach musi kryć się coś więcej niż tylko pusta, nic nie znacząca cykliczność.
Na podstawie własnych, często intensywnych doświadczeń, zauważyłam- że im trudniejsze są dane życiowe sytuacje- tym większe korzyści można z nich wynieść po ich dokładnym zrozumieniu i zaakceptowaniu.
Jest to niezwykle pozytywna świadomość, gdyż dzięki niej czuję, że nawet gdy przytrafia mi się coś, czego nie lubię- wzrastam, dojrzewam, zdobywam wielką, wewnętrzną mądrość- dzięki samemu przechodzeniu przez tego typu doświadczenie.
Gdy aktualnie tkwię w czymś, co uważam za negatywne i niepożądane, gdy czuję ból i niechęć- oczywiście, że nigdy nie chcę już przez to ponownie przechodzić.
Nauczyłam się jednak, by nie zapierać się i nie zarzekać, że już nigdy w życiu mogą stopa nie postanie w tego typu okoliczności.
Wiem, bowiem, dokładnie- że to, co jest dziś dla mnie bolesne i nielubiane- za jakiś czas może okazać się nie tylko akceptowane i zbawienne, lecz również nawet czynnie poszukiwane.
O czym to świadczy?
Myślę, że jest to najlepsze świadectwo tego, że już dojrzałam, w pewien sposób poszerzyłam swą świadomość- dzięki czemu forma postrzegania przeze mnie świata oraz tej danej okoliczności- znacznie uległy zmianie.
To, co kiedyś napawało mnie odrazą i od czego uciekałam jak tylko najdalej się dało- teraz może wydawać mi się całkiem interesujące i godne ponownego zaangażowania.
Życie uwielbia zataczać koła i gdy my z całych sił staramy się uciec od danych, nielubianych doświadczeń- one do nas i tak najprawdopodobniej powrócą, by w końcu nas zmotywować do przejścia przez nie ze zwiększoną świadomością i otwartością.
Gdy to się już wydarzy, gdy postanowimy wyciągnąć z nich pewne wnioski i z poczucia bycia ofiarą zaczniemy postrzegać się jako uczniów- wówczas zobaczymy, że okoliczność ta straciła już swoją moc przyprawiania nas o zawrót głowy i co więcej- może nawet wydać nam się czymś przyjemnym i pożądanym.
I tak też, gdy ja przez wiele lat nie mogłam pogodzić się z faktem posiadania tak wymagającej i stresującej pracy – cierpiałam i użalałam nad swoim ciężkim losem, a dzięki tym moim lamentom skutecznie ‘wykurzyłam’ z mego życia nie tylko byłego męża, lecz również wiele innych przyjaznych mi niegdyś osób.
W pewnym momencie, jednak, gdy w końcu zrozumiałam, że moja praca jest tak naprawdę dla mnie wielkim błogosławieństwem- nagle wszystko zaczęło się pozytywnie układać, a ja odczuwałam coraz większą satysfakcję z jej posiadania.
Teraz, po wielu miesiącach spędzonych poza dotąd wykonywanym zawodem, wyraźnie czuję, że to co kiedyś napawało mnie wstrętem na samą myśl o powrocie do dawnej profesji- często wprawia mnie w pewnego rodzaju tęsknotę i uczucie, że wcale nie miałabym nic przeciwko temu, by tam znowu powrócić.
Nie twierdzę, oczywiście, że wszystko nagle zaczęłam widzieć przez różowe okulary. Jest wiele aspektów mojego poprzedniego zawodu, które wciąż wydają mi się zbyt rygorystyczne i trudne do przeskoczenia.
Ogólnie, jednak, uważam że wcale nie było aż tak źle- jak to niegdyś malowałam i sama nie wiem, czy kiedyś jeszcze nie powrócę do tego, co wielokrotnie w przeszłości określałam mianem koszmaru czy też czymś strasznym i wręcz nieludzkim.
Wiem to na pewno i myślę, że wielu z was to również dostrzegło w swych własnych doświadczeniach.
Dlatego też, by w końcu poczuć, że nie jesteśmy rzuceni na pastwę nieuniknionej cyklicznej powtarzalności wszystkiego, czego nie lubimy- przestańmy się w końcu z tym zmagać i spróbujmy dostrzec zawarty w danym wydarzeniu przekaz, naszą życiową lekcję.
Bo tylko wtedy, gdy już zrozumiemy i jednocześnie przestaniemy stawiać emocjonalny opór czemuś, czego nie chcemy doświadczać- możemy sami się zadziwić i stwierdzić, że…
Nie taki diabeł straszny, jak go malują….-
całkiem przeciwnie- to nasz wewnętrzny opór i niechęć przyprawiały nas o negatywne emocje i cierpienie, podczas gdy sama sytuacja, po jej zrozumieniu- stała się naszym sprzymierzeńcem oraz jednym z najlepszych życiowych nauczycieli i darów od losu.
W każdy wtorek wysyłam inspirujący newsletter oraz zapowiedź niedzielnego live.
Plus – o wszystkim dowiadujesz się pierwsza/-y.